Wychowanie

Relacja rodziców a rozwój dziecka w kontekście terapii rodziny

Rozpowszechnia się opinia, którą potwierdzają moje obserwacje, że narasta nietrwałość i dysfunkcyjność współczesnych rodzin. Postanowiłam więc tym razem poruszyć temat wpływu relacji między rodzicami na rozwój i dobrostan dziecka. W moje ręce trafiła bardzo ciekawa lektura Virginii Satir „Terapia rodziny. Teoria i praktyka”**, na której oparty jest ten artykuł i którą serdecznie wszystkim polecam.

Autorka podkreśla wyższość terapii rodzinnej nad indywidualną. Ta pierwsza pozwala dostrzec rodzinę jako całość, zauważyć różne elementy życia rodzinnego, które mogą wywoływać symptomy u pacjentów (dzieci), a które mogą umknąć podczas terapii indywidualnej.

Playful family
Fot. chroma.stock.pl

Murray Bowen w swojej książce A Family Concept of Schizophrenia* przedstawia swoje obserwacje na temat wpływu relacji między rodzicami na stan dziecka. Zauważył, że stan pacjenta poprawił się, kiedy rodzice byli ze sobą emocjonalnie blisko i bardziej skupiali się na relacji z partnerem niż z dzieckiem. Stan dziecka pogarszał się automatycznie i natychmiastowo, kiedy jeden z rodziców zwiększał zaangażowanie w relacje z dzieckiem. M. Bowen zwraca również uwagę na to, że kiedy rodziców łączyła bliska więź emocjonalna, ich sposób postępowania nie mógł w żaden sposób zaszkodzić dziecku. Kiedy między rodzicami brakowało więzi emocjonalnej, wszelkie formy postępowania z dzieckiem były tak samo nieskuteczne.

Przy pierwszym kontakcie z rodziną terapeuta zwraca uwagę na wydarzenie, które spowodowało pojawienie się objawów, zachowań, przy czym szczególną uwagę poświęca relacji między rodzicami. Czy w ich życiu wydarzyły się sytuacje, które mogły wpłynąć na relację między rodzicami, a ta z kolei na pojawienie się objawów u dziecka. Autorka wśród takich wydarzeń wymienia m.in. chorobę babci, finansowe kłopoty dziadka, zamieszkanie babci z rodziną, narodziny kolejnego dziecka, osiągnięcie dorosłości, menopauzę matki, wyjazd na studia itp.

Tego typu wydarzenia życiowe mogą powodować napięcia, ponieważ wymagają ponownego zdefiniowania relacji rodzinnych, a to może zaburzać jej równowagę. Kiedy terapeuta zakłada, że dysfunkcyjna relacja między rodzicami może być przyczyną objawów występujących u dziecka, zwróci on uwagę na to, w jaki sposób rodzice się poznali, jak się wybrali, ponieważ to, w jaki sposób wybrali siebie spośród innych, może wskazać, dlaczego teraz są sobą rozczarowani. Z kolei to, w jaki sposób wyrażają owo rozczarowanie, pokaże, dlaczego dziecko musi mieć objawy, aby rodzina pozostała razem.

Problemem dla dziecka jest także niefunkcjonalna komunikacja między rodzicami. Zdarza się, że partner z różnych powodów nie może lub nie jest w stanie mówić wprost o tym, czego chce i co czuje. Może nie chce, aby partnerka się załamała, partner potrzebuje jej docenienia, czuje, że musi być dla niej podporą. Partner obawia się, że kiedy zacznie wytykać jej błędy, stanie się dla niej nikim. To przykładowe powody, dlaczego komunikacja między partnerami może być zamaskowana. W takiej sytuacji zamiast powiedzieć: „Nie słuchasz mnie. Chcę, żebyś mnie wysłuchał, kiedy cię o coś proszę” mówi: „Ludzie nie zwracają na mnie uwagi”. Nie wiadomo, kto czego chce i od kogo. Dziecko wśród takich komunikatów może czuć się zdezorientowane. Nie wie, jak komunikować swoje potrzeby, aby druga strona zrozumiała, o co mu chodzi. Nie wie też, jak rozumieć komunikaty kogoś innego.  Virginia Satir podkreśla, że „jako terapeutka przekonała się, że w im bardziej ukryty i pośredni sposób ludzie się komunikują, tym bardziej jest prawdopodobne, że będą dysfunkcyjni”.

No dobrze. Mamy pary, które unikają otwartych i szczerych komunikatów.  A co z parami, które toczą ze sobą otwartą walkę? „Nie masz racji!”, „Nie, to ty nie masz racji!”, „Jesteś głupi, nic nie rozumiesz!”, „To ty jesteś głupia, na niczym się nie znasz!”. Takie pary nie ukrywają przed sobą swoich odmiennych zdań. Odróżniają własne pragnienia od pragnień partnera, ponieważ mówią o nich wprost. Nie ukrywają tego, jak bardzo są zawiedzeni, a ich niska samoocena powoduje, że czują się od siebie uzależnieni, złapani w pułapkę.  Pamiętajmy o tym, aby – zanim wykrzyczymy partnerowi, że jest beznadziejny, głupi i nic w życiu nie osiągnął – zadać sobie pytanie, czy chcielibyśmy, aby nasze dziecko tak samo w przyszłości komunikowało się ze swoim partnerem.

Nie jest prawdą, że jeśli zakamuflujemy swoje potrzeby i będziemy dawali „bezpieczniejsze” komunikaty (nie wskazujące w istocie, czego i od kogo chcemy), poprawimy relacje w związku i w ten sposób pomożemy dziecku. Każdy z partnerów będzie starał się sobie dogodzić, aż w końcu podporządkuje się oczekiwaniom partnera wobec siebie. Kiedy obserwuję albo czytam o takich formach komunikacji i relacji z partnerem, zastanawiam się, co może być bodźcem do wyjścia z tego schematu. Zakładam, że są to schematy, które obserwowaliśmy i których uczyliśmy się jako dzieci i nastolatki od własnych rodziców i innych dorosłych. Za każdym razem, kiedy łapię się na realizowaniu jednego z takich schematów, zastanawiam się, czy chciałabym, aby moje dziecko też było w takiej relacji. Zazwyczaj odpowiedź brzmi NIE! Natychmiast szukam rozwiązania, zachowania, którym mogę zastąpić to wyuczone. To trudna i mozolna praca, ciężko zmienić coś, co zna się od dziecka, i znaleźć dla tego jakąś alternatywę. Jednak warto. Uczmy nasze dzieci tego, czego nie nauczyli nas nasi rodzice. Nie zawsze udaje się to zrobić samodzielnie, czasem trzeba poprosić o pomoc specjalistę.

Wiele w relacji rodziców z dzieckiem zależy od tego, jak rodzice postrzegają dziecko.  Może być ono traktowane jako sposób utrzymania własnej wartości oraz wartości rodziny. Widać to w komunikatach typu: „Jest najgrzeczniejszy w grupie”, „Najładniej pisze”, „Mama zawsze chciała być tancerką, oby córce się udało” itp.

Dziecko może być postrzegane również jako sposób na zachowanie własnej wartości czy skuteczności jako rodzica. Jeśli dziecko pokazuje swoim zachowaniem, że ceni rodzica, ten czuje się wartościowy, jednak kiedy jest inaczej, zdyscyplinowanie dziecka jest coraz trudniejsze.

Rozczarowanie u rodziców może budzić fakt, że dziecko chce czegoś innego niż oni sami, kiedy byli w jego wieku. Jeśli myśli i postrzega inaczej. Kiedy dostaje od rodziców „wszystko”, czego oni nie mieli, i nie jest za to wdzięczne, również może spotkać się z rozczarowaniem i dezaprobatą rodziców. I w końcu kiedy nie robi tego, czego rodzice chcą i kiedy chcą.

Największy problem pojawia się, kiedy oczekiwania rodziców są sprzeczne. Według Virginii Satir rodzice walczą o to, kto jest ważniejszy dla dziecka, ponieważ nie są pewni, czy są najważniejsi dla partnera. Ostatecznie w takim konflikcie najwięcej traci dziecko. Nie przychodzi ono na świat ani po to, żeby zaspokoić potrzeby rodzica, ponieważ samo ma mnóstwo potrzeb, które wymagają zaspokojenia, ani po to, abyśmy mogli przy jego pomocy potwierdzać swoją wartość. Najbezpieczniejsza sytuacja dla rozwoju dziecka jest wtedy, kiedy rodzic ma stabilne, adekwatne poczucie własnej wartości, bo w dziecku się ono dopiero kształtuje i to dziecko należy nauczyć, że jest ważne i jest wartością samą w sobie.

Niekorzystna jest też sytuacja, kiedy jeden z rodziców czuje się pominięty, zepchnięty na boczny tor. Kiedy rodzi się dziecko, jest ono ”bezpłciowe” dla rodziców, tzn. nie ma dla nich znaczenia, czy to chłopiec, czy dziewczynka. Po prostu jest trzecim członkiem rodziny. Od początku jest podobne do jednego z rodziców. Z czasem płeć dziecka nabiera znaczenia. Dziewczynka zaczyna być identyfikowana bardziej z mamą, chłopiec z tatą. W tej sytuacji, kiedy relacja między partnerami jest zaburzona, rodzice mogą poczuć się dyskryminowani, poczuć obawę przed wykluczeniem, ponieważ już wcześniej czuli się niepewni swej wartości w oczach partnera.

Dziecko czuje wówczas, że jeśli jest po stronie jednego z rodziców, musi być przeciwko drugiemu. Taka sytuacja sprawia mu ból. Cierpi, kiedy musi stanąć po stronie tylko jednego z rodziców lub kiedy rodzic naśmiewa się z niego lub z drugiego rodzica: „Jesteś taki jak ojciec”, „ Zobacz, jak go wychowałeś, to twoje geny”, „Jesteś dokładnie taki sam jak twoja matka”.

Dla rodziców wygodniejsze jest „monitorowanie konfliktu małżeńskiego” za pomocą dziecka niż konfrontacja. W tej sytuacji dziecko jest pośrednikiem między rodzicami. Przy jego pomocy mogą wyrażać wzajemną niechęć. W ten sposób unikają odwetu, który mógłby nastąpić przy bezpośredniej konfrontacji.

Jeśli partnerzy mają odmienną wizję tego, kim dziecko powinno być i jak powinno wyglądać jego wychowanie, mogą wysyłać mu sprzeczne komunikaty, stawiać sprzeczne wymagania, co skutkuje brakiem konsekwencji i poczuciem sprzeczności u dziecka. Oczywiście w takich warunkach nie może ono przestrzegać żadnych zasad, granic, ponieważ ostatecznie ich nie zna.

To tylko kilka wybranych przeze mnie aspektów funkcjonowania pary i wpływu relacji między partnerami na dziecko.

Ważne, aby pamiętać, że dziecko potrzebuje spokoju. Potrzebuje zarówno tego, żeby dać mu spokój, jak i tego, żeby w relacji między rodzicami było spokojnie. Dziecko ma swoje potrzeby i należy skupić się na ich realizacji. Potrzeby rodzica również są ważne, ale nie należy ich realizować kosztem dziecka. Jest to dla wszystkich oczywiste, jednak przykłady, które podałam, pokazują, że łatwo o tym zapomnieć. Oczywiście każdy z nas robi wszystko z myślą o dzieciach i ich potrzebach. Jednak warto pomyśleć o tych mechanizmach, które mają wpływ na nas, na to, jacy jesteśmy w relacji z dzieckiem, starać się je zrozumieć i z czasem mieć większy dostęp do rzeczy, które nie zawsze robimy świadomie. Dlaczego oczekujemy od dziecka wdzięczności? Dlaczego nie powiemy partnerowi o naszym rozczarowaniu, tylko dziecku? Dlaczego dziecko miałoby stanąć po którejkolwiek stronie w konflikcie? Jaka jest rola dziecka w rodzinie? Czy jest ono wartością samą w sobie?  Idealna sytuacja jest wtedy, kiedy relacja między partnerami jest stabilna, oboje mają stabilne poczucie własnej wartości i świadomość swojej mocnej pozycji w relacji partnerskiej. Taka relacja jest dobrą podstawą do prawidłowego, optymalnego rozwoju relacji między rodzicami a dzieckiem.

 

* M.A. A Family Concept of Schizophrenia [w:]V. Satir. Terapia rodziny. Teoria i praktyka. GWP, Gdańsk, 2000.

** V. Satir. Terapia rodziny. Teoria i praktyka. GWP, Gdańsk, 2000.

Psycholog, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego. Obroniłam pracę magisterską na temat oceny perspektyw życiowych oraz decyzji dotyczących własnej przyszłości młodzieży kończącej szkołę średnią. Pracuję jako Terapeuta w Pracowni Diagnozy i Terapii Dziecka w Gdańsku, gdzie zajmuję się wspomaganiem rozwoju poznawczego, emocjonalnego i społecznego dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Prowadzę terapię dzieci z zaburzeniami rozwojowymi oraz zaburzeniami zachowania. W pracy nastawiona jestem na wspomaganie rozwoju dzieci i wspieranie ich rodziców we wspólnym pokonywaniu trudności oraz czerpaniu radości z sukcesów, również tych najdrobniejszych.

Dodaj komentarz